DYPLOM RSGB
za udział w zawodach
To jest mój pierwszy dyplom jaki uzyskałem za pracę w zawodach.
Był to rok 1974.
Pracowałem wówczas pod znakiem okolicznościowym SQ8GSC z okazji 30-lecia państwa Polskiego.
Chciałem przeprowadzić możliwie dużo łączności ze stacjami z Wielkiej Brytanii czyli Anglii, Szkocji, Walii, a być może udałoby się spotkać stacje z Wyspy Man, Północnej Irlandii, Wysp Jersey i Guernsey, z którymi wówczas jeszcze nie nawiązałem łączności.
Jako młody krótkofalowiec dysponowałem wówczas bardzo skromną aparaturą. Jej główną cześć stanowił domowy odbiornik radiowy "Stolica", do którego dorobiłem na małej płytce, umocowanej wewnątrz obudowy, dodatkowy oscylator BFO na lampie ECC81, umożliwiający odbiór telegrafii. Do nadawania był własnej konstrukcji nadajnik lampowy na lampach ECC85 EF80 i EL84. Moc doprowadzona nie przekraczała 5W. Za antenę służył drut długości około 60 m (wraz z doprowadzeniem) zawieszony na wysokości około 7 m.
Nie dysponowałem wówczas wystarczającą ilością gotówki na zakup kabla koncentrycznego i zbudowanie anteny typu dipol. Zresztą wówczas większość stacji pracowała na antenach wysokoomowych typu Windom albo long wire (czyli długi drut). Aparatura nie była wyposażona w jakiekolwiek przekaźniki, a przełączanie anteny odbywało się ręcznie. Pamiętam, że wówczas radio stało na małym stoliczku, na którym było 5 cm miejsca na wyposażenie, tj. przełącznik nadawanie-odbiór i log stacyjny w postaci małych karteczek do wypełniania. Nadajnik, zbudowany w odbudowie drewnianej po niewielkim radiu (przyniesionym ze złomu) stał na dolnej półce pod stolikiem. Miał dwie gałki, jedną do strojenia VFO, drugą do dostrajania anteny (był tam filtr typu "pi" z jednym kondensatorem stałym). Był późny wieczór i pamiętam, że rodzice spali i musiałem zgasić światło. Siedziałem na podłodze obok stolika i w słuchawkach miałem pasmo 7 MHz. W nikłym świetle lampek od skali odbiornika notowałem łączności. Klucz do nadawania mieścił się w dłoni i nie wymagał miejsca na stoliku. Nie dawał też charakterystycznego stuku, ponieważ był to klucz bocznikowy. O kluczu elektronicznym wówczas nie słyszałem. Łączności początkowo szybko przybywało, a w miarę coraz późniejszej pory stacji było coraz mniej. Wytrzymałem jeszcze trochę i poszedłem spać.
Było bardzo miłym zaskoczeniem jak, za pośrednictwem biura QSL, przyszedł dla mnie dyplom za udział w tych zawodach.
Cieszyłem się ogromnie, bo był to pierwszy dyplom jaki otrzymałem.
Flamastrem (nieznanym wówczas w Polsce) wpisany jest pamiątkowy znak SQ8GSC. Maszyną do pisania zaopatrzoną w taśmę w kolorze czerwonym (też wówczas niespotykane) są napisy: 92nd (92 miejsce), 7 MHz (pasmo), dopisek czerwonym długopisem "CW", rok 1974 i znaki amatorskie, uprawnionych do wydania dyplomu, organizatorów zawodów.
Fajny dyplom i jest bardzo miłą pamiątką z tamtych zawodów.